piątek, 6 maja 2011

Nic nie poprawia humoru tak, jak nowa książka

Trochę mnie przybiły wydarzenia z ostatniego weekendu, nie szukałam pocieszenia, ale ono mnie samo znalazło. Najpierw przyszły zamówione książki z Merlina. Tym razem głownie wybór córki, kończy trzeci rok studiów, ciężko pracowała przez ostatnie 10 miesięcy i należy jej sie wytchnienie, tak więc, jej zachciewajki były tym razem ważniejsze. Nie myślcie jednak, że ze mnie jakaś cierpiętnica, ja też lubię czytać ten gatunek, który ona uwielbia, więc skorzystam przy okazji.


Od dołu patrząc -
  1. Kolejny tom Czarnych kamieni, wszyscy w domu szaleją na punkcie tej serii, nie mogło go zabraknąć. 
  2. Michal Viewegh - Powieść dla mężczyzn - dawno chciałam już poznać tego pisarza, a jakoś się nie składało, skorzystałam z tego, ze była przecena. Strasznie jestem go ciekawa. Bardzo chciałam Wycieczkowiczów, ale akurat tej nie było. Ta i następna jest dla mnie
  3. Druga tego samego autora Wychowanie dziewcząt w Czechach. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.
  4. M.Kisiel Dożywocie - wszyscy ją chwalą, a jest bardzo w stylu ulubionych mojej córki, więc kupilam
  5. Nowy Pilipiuk Operacja Dzień Wskrzeszenia - no cóż, jak dobra zabawa, jak rozrywkowo, to tylko on, potrafi rozbawić i zaciekawić nas wszystkich, przechodzi z rąk do rąk
  6. Wiktoria Tokariewa - Miłość na całe zycie - lepiej niech będzie dobra, bo nie dość, że prawie 20 złotych, to jeszcze tylko 140 stron i to napisanych wołami, litery mają pół metra wysokości. Szlak mnie trafił, bo chciałam kupić jeszcze Stację Tajga Hulovej i mi zabrakło pieniędzy. Ta była tańsza, to sobie pomyślałam - a niech. Jak zobaczyłam, to mi łzy w oczach stanęły, ze taka malutka.
No, ale tych książek to ja się spodziewałam, a najlepsze jest to, czego człowiek nie oczekuje. Po moim wpisie o Jane Austen i poszukiwaniu jej biografii Obstinate Heart, której to nie ma nawet tutaj w bibliotekach, a na Amazon tylko z drugiej ręki, a takich do mnie do Irlandii nie wysyłają, spadł na mnie deszcz dobroci i dostałam aż dwa egzemplarze, jeden od Paris, która zadała sobie trud i poprosiła koleżankę mieszkająca w Londynie, żeby ją w antykwariatach wytropila. Gdzie córka nie może tam posłano koleżankę koleżanki i książka przysłana do Paris, wylądowała u mnie. Zaraz to po pożarze było, od razu moje skołatane nerwy ukoiło. Ale to nie wszystko, bo Paris mi niespodziankę sprawiła, a wcześniej jeszcze chyba większą - odezwała się do mnie Kasia z Indiany, która tę książkę na ebay wytropiła i zaoferowała wysłac do mnie. No czyż życie nie jest piękne? Mało tego, dodała jeszcze jedną o Jane Austen. Zebym wiedziała o tej od Paris, to bym Kasi głowy nie zawracała, ale Paris skubaniutka dotrzymala tajemnicy do ostatniej chwili.

Uzgodniłyśmy więc z Kasią, że odeślę Obstinate Heart jej z powrotem, bo sobie ją z serca wraz z mięsem wyrwała, byłoby niesprawiedliwe, gdybym ja została z dwoma, a ona z żadną. Mam też przygotowane różności dla Kasi, niech i ona ma jakieś pocztowe niespodzianki.
Ta druga też wydaje się ciekawa, już sobie podczytałam kilka stron. Jestem teraz 'za-austinowana' i będę ekspertem w tej dziedzinie, haha. E tam, żartuję, Padma może spać spokojnie.
Wystarczyłoby już tych niespodzianek, ale widocznie opatrzność, los, stwórca, jak zwał tak zwał, zdecydował/a, że zbalansowanie traumy po wielkim pożarze nie będzie takie łatwe i akurat w tym też czasie nadeszła inna przesyłka, tym razem od innej blogowiczki Agaty z Krakowa - a w pakiecie Małgorzata Warda i jej Czarodziejka.

Leżę teraz przywalona tymi książkami, z wielkim uśmiechem na buzi i zupełnie, ale to zupełnie nie potrzebne mi żadne tabletki na lęki, które mi przepisał lekarz. Jak bum cyk cyk, przeszło mi. Książki ci to sprawiły. I dobroć bezinteresowna znajomych, w realu i blogowych, od których przyszły te trzy ostatnie. A że najważniejsza w przyrodzie jest równowaga, i ja chcę teraz sprawić im odrobinę przyjemności i ruszam na łowy, a zaraz potem na pocztę. Ale najpierw muszę obwąchać wszystkie te nowo przybyłe.