niedziela, 3 lipca 2011

Noc Kapłanów - Krzysztof Kotowski (Audiobook)

RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE
Krzysztof Kotowski pisze tak, że gdyby żył gdzie indziej, wydawałaby książki na całym świecie i spał na pieniądzach. To nie znaczy, że tak genialnie, chociaż sprawnie. Na tyle, że nie ma się czego przyczepić. W książkach sensacyjnych warsztat najlepiej, kiedy jest niewidoczny, kiedy nas pochłania opowiedziana historia, a język jakim się posługuje autor najlepiej jak jest na tyle dobry, żeby nie przeszkadzał, i na tyle 'prosty', nie wiem, jak to wytłumaczyc - taki zwykły po prostu, żeby się to czytało jak masło. Kryminał, sensacja, thriller - to nie miejsce na zbytnie zabawy słowne, kwiecistość i przesadną erudycję, bo odwraca to uwagę od intrygi. Chociaż Kotowski trochę się w Nocy Kapłanów mądrzy, na temat historii religii chociażby, to akurat świetnie wpisuje się to w opowieść i nie przeszkadza.
Nie myślcie sobie, że gustuję w książkach prostych jak budowa cepa, ale z drugiej strony, gdzie wypada się rozwodzić na temat kroju kaptura głównego kapłana, to wypada, a gdzie nie, to nie. Tu jest tego akurat tyle, żeby nie raziło.
Poza tym autor rzuca czytelnika między starożytnością, Wikingami i polskimi królami, w pierwszym momencie wydaje się, ze to jakaś jazda rollecosterem bez sensu i trochę bez uprzedzenia. Ale wszystko się zaraz wyjaśnia. Najpierw myślałam, ze coś mi się pomerdało i sobie książkę historyczną dla dzieci zapodałam, wpadłam w rozpacz, bo nie byłam w domu, słuchanie miałam zaplanowane na kilka godzin wykonywania pracy nie wymagającej koncentracji, fizycznej czyli, a tu taka wtopa. Ale szybko okazało się, że jestem w 'mylnym błędzie' :-) i spędziłam interesująco ten czas na odsłuchaniu thrillera rodem z nurtu powieści Dana Browna.

I tu właśnie dochodzi do głosu moja teoria - Kotowski nie jest wcale gorszy od Dana Browna, tylko urodził się nad Wisłą zamiast w Stanach i to jedna różnica.
Poznajemy Krzysztofa Lorenta, który jest księdzem, ale ma kłopoty psychiczne i zostaje przyjęty do szpitala w celu zdiagnozowania jego problemu. Psychiatrzy napotykają jednak na problemy diagnostyczne, bo w trakcie badań i obserwacji dochodzą do głosu wciąż to nowe jednostki chorobowe, poza tym jest wiele czynników, które budzą wątpliwości, na przykład skąd pacjent zna tak dobrze tyle języków (kilkadziesiąt) i to w ich odmianach starożytnych, już nie uzywanych. Sam ksiądz mówi, że przeżył całą historię swiata, w sekundę potrafi unicestwić wroga i to tak, że ten nawet tego nie zauważy, posiada wiedzę niedostępną innym ludziom. No, wariat po prostu, ale jak go zakwalifikować? Do rozwikłania tej zagwostki przydzielają młodą, ale bardzo cenioną lekarkę. Krzystofem Lorentem zaczynają się interesować dziwni ludzie z zewnątrz, on sam uważa, że powinni go wypuścić, bo inaczej wszystkim grozi niebezpieczeństwo. Aż dochodzi do starcia przybyszy z księdzem, giną ludzie, a sam Krzysztof musi uciekać i to wraz z lekarką, bo to, co widziała, czyni ją kolejną ofiarą napastników. I zaczyna się.... Nic więcej nie powiem, ale teoria początku chrześcijaństwa, powstania kościoła - jest wcale nie mniej interesująca i sensacyjna od tej Dana Browna. Poważnie.
Kiedy opisywałam Marikę tegoż autora (TU) zakończyłam tak - "Suma sumarrum, jak mawiała moja ukochana profesor Początek, może być. Bez fajerwerków, ale też i bez poczucia straconego czasu." Dokładnie to samo czuję i teraz, może tylko jedno się różni, że tym razem głos lektora (Jacek Kis) mi nie pasował.

 Baza recenzji Syndykatu ZwB